Moja droga w dół

by - 05:03



Po tym zdarzeniu każdy kolejny dzień mojego życia wyglądał bardzo podobnie.
Albo byłam pijana i rozbijałam się po mieście z obcymi ludźmi albo byłam w pracy.
Czasami te dwie rzeczy wcale się nie wykluczały.
Zdarzało się, że byłam w pijana w pracy lub nie przychodziłam wcale.
To trwało kilka miesięcy.
Aż w końcu ktoś to zauważył i zwrócił mi uwagę.
To był pierwszy sygnał, że coś jest ze mną nie tak.
Postanowiłam z tym skończyć.
Powiedziałam sobie "od jutra".
Ale wiecie jak to jest?
Zupełnie tak, jak w tej piosence:

jutro możemy być szczęśliwi
jutro możemy tacy być
jutro by mogło być w tej chwili
gdyby w ogóle mogło być


Nie, wcale nie możemy, bo nie wszystko zależy od nas. Nie możesz nagle postanowić sobie, że nie pijesz i za dotknięciem magicznej różdżki stać się innym człowiekiem. Nie możesz wyzbyć się pewnych nawyków, zachowań, bo one są częścią Ciebie, one Cię definiują. Nawet jeśli uda Ci się zrezygnować z czegoś na jakiś czas, to potem do Ciebie wraca. Dlaczego? Zawsze wierzyłam w to, że człowiek może zmienić pewne rzeczy, że w zasadzie zmienia się nieustannie, ale korzeń zawsze pozostaje ten sam. Że jest coś takiego w nas, głęboko w środku, co nie pozwoli nam na całkowitą zmianę. We mnie na pewno to jest. Jest we mnie takie małe dziecko, które zawsze będzie kochało to co pokochało na początku swojego życia, które zawsze będzie ciągnęło mnie do przygód, do rzeczy ryzykownych, do przeżyć ponadprzeciętnych, do tego co zakazane, do tego co okropne, smutne, ale przez to piękne, do nieustannej fascynacji życiem i zachłyśnięcia się światem tak, że aż boli. Bo to jest esencja życia.
Więc wróciłam do tego wszystkiego,
do picia,
biegania wszędzie,
nocnych szaleństw,
ucieczek,
spadania na dno.
Bo musiałam osiągnąć samo dno, żeby zrozumieć, że to mnie niszczy.
I w końcu je osiągnęłam...




You May Also Like

0 komentarze